Czy z wersją oficjalną jest coś nie tak?

Na początek warto przywołać dwa nazwiska. Duesberg i Mullis. Jeśli jakiś inżynierek górnictwa obwieszcza światu, że według niego medycyna nie jest do końca uczciwa, a może nawet kłamie, można się co najwyżej uśmiechnąć pod nosem. Jeśli jednak mówi tak laureat Nagrody Nobla w medycynie, na dodatek nagrody za osiągnięcie, które można porównać do wynalezienia silnika parowego czy elektryczności, a popiera go jeden z najwybitniejszych wirusologów jacy kiedykolwiek istnieli, człowiek który zmapował onkogeny, warto się nad tym przynajmniej chwilę zastanowić.

Z czym wyżej wymienieni panowie mają problem? Według nich, nauka o HIV i AIDS nie jest… nauką. Nie spełnia kryteriów, które oddzielają naukę od propagandy.

Nie wiem, czy mam prawo próbować ocenić, kto ma rację. Swego czasu śledziłem dyskusję Duesberga z naukowcami, którzy próbowali wykazać błędy w jego rozumowaniu. Trzeba przyznać, że argumenty miał bardzo mocne, a te podnoszone przez jego przeciwników były niekiedy żenujące.

Duesberg twierdził na przykład, że HIV/AIDS w dużej mierze jest wynikiem nadużywania narkotyków. Jego przeciwnicy wykonali badanie, z którego wynikało, że odsetek chorych jest taki sam wśród użytkowników narkotyków jak i wśród tych, którzy nie biorą. I tutaj u inteligentnego człowieka powinna zapalić się czerwona lampka… nie, wróć, powinna uruchomić się syrena alarmowa. Taki wynik jest niemożliwy do uzyskania! Przecież wirus przenosi się głównie przez igły, więc wśród narkomanów odsetek MUSI być wyższy

Co się okazało? Przeciwnicy Duesberga zbadali… użytkowników marihuany. Nie omieszkał tego wytknąć.

Faktem jest, że AIDS rozwija się w dużej mierze wśród osób, które z innych powodów mają już bez wirusa bardzo mocno obniżoną odporność. Swego czasu szukałem przypadków, gdy choroba rozwinęła się u kogoś, kto nie miał kompletnie żadnego innego czynnika mocno osłabiającego odporność. Musiałem się naprawdę bardzo, bardzo długo naszukać. Nie jest to jednak żaden dowód, bo i wirus przenosi się głównie przez czynności, które prowadzą do silnego obniżenia odporności. Środowiska homoseksualistów w USA, które są dotknięte plagą infekcji, to jednocześnie środowiska dotknięte plagą nadużywania narkotyków. Wirus roznosi się głównie wśród „rozrywkowej” podgrupy. Oznacza to, że hipoteza Duesberga może być najzwyczajniej w świecie nieuzasadniona.

Problemem jest też fakt, że gdyby wirus zabił nawet 90% limfocytów CD4, to w ciągu miesiące ich poziom powinien wrócić do normy. Tak się dzieje, gdy giną z jakiegoś innego powodu. Oznacza to, że nie jest prawdziwe twierdzenie „choroba polega na tym, że wirus zabija limfocyty”. One nie są produkowane.

Jak wspomniałem, nie mi oceniać, czy panowie Duesberg i Mullis mają rację. W Polsce nie mamy chyba nawet jednego naukowca tej klasy, co oni.

I tu pojawia się problem internetu. W internecie każdy jest ekspertem. Domorosły bloger założy blog „naukowy”, gdzie będzie wykłócał się z Duesbergiem i udowadniał, że tamten nie ma racji. Przypomina to „dyskusję” przedszkolaka z profesorem matematyki. Inne przedszkolaki może i będą w stanie przyznać rację swojemu koledze, ale to nie oznacza, że przedszkolak miał lepsze argumenty.

W świecie alt-medu mamy dwie barykady. Na jednej stoją ludzie, którzy absolutnie bezkrytycznie przyjmują wszystkie „alternatywne” teorie i hipotezy. Na drugiej jednak nie mamy racjonalistów. Mamy równie głupich ludzi, którzy absolutnie bezkrytycznie przyjmą wszystko, na co nakleimy znaczek „prawdziwa nauka”. Nieważne, że obok nauki nawet to nie stało, oni i tak tego nie zrozumieją, nawet nie chcą zrozumieć.

Prawdziwy racjonalista powinien przyznać, że nie jest w stanie rozstrzygnąć która strona konfliktu ma rację. Nie wtedy, gdy argumenty podnosi nie inżynierek górnictwa, tylko laureat Nagrody Nobla i drugi naukowiec, który prawdopodobnie również by taką nagrodę otrzymał, gdyby nie zaczął głosić herezji.

Trzeba też pamiętać, że gdy pojawiają się prawdziwe pieniądze, etyka schodzi na dalszy plan, a perspektywa zysku z fałszowania badań klinicznych mocno kusi.

Co można powiedzieć o sytuacji, gdy z badań prowadzonych w Afryce wynika, że niedożywienie nie ma żadnego wpływu na poziom limfocytów CD4, a jedyne, co uratuje tamtejsze dzieci, to podawanie im leków:

https://nutritionj.biomedcentral.com/articles/10.1186/1475-2891-5-27

A jednocześnie w badaniu niedożywionych osób w Europie wychodzi czarno na białym, że przy niedożywieniu poziom CD4 spada do poziomu jak przy bardzo mocno zaanwansowanym AIDS:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17584867

Nie mam teraz czasu (i wiedzy), by dokładnie analizować powyższe badania, ale jeśli ich wyniki faktycznie są sprzeczne, to oznacza, że jedno z nich jest zafałszowane, a nietrudno się domyśleć, w którym z nich fałszerstwo mogłoby przynieść autorom zyski.